|
Średni dzwonek Portu Pieśni Pracy dla "Róży Wiatrów"
W konkursie Portu Pieśni Pracy, który odbył się w Tychach 24 stycznia 2003 roku, zespół "Róża Wiatrów" z Wrocławia zajął drugie miejsce i wygrał średni dzwon. Obsada konkursu była dość mocna. Wzięło w nim udział 12 podmiotów wykonawczych, z których większość traktowała swoje zmagania konkursowe bardzo poważnie.
Chłopaki z "Róży" spopularyzowali i roznieśli po wielu miastach festiwalowych w Polsce swój własny styl piosenki żeglarskiej - piosenkę korsarską. "Róża Wiatrów" zwykła grać głośno i rytmicznie, raczej przedkładając siłę rażenia swojej muzyki nad samą formę muzyczną. Taki image sceniczny zresztą dobrze współgra z charakterystycznymi tekstami o bitwach, korsarzach i krwawych łupach. Jak się okazało styl ten podbił serca zarówno organizatorów imprez żeglarskich jak i widzów na takich koncertach. Posypały się wyróżnienia, nagrody i bisy. Dlatego "Czerwone Róże" (jak nazywa ich ze względu na charakterystyczne czerwone koszulki Jurek Porębski) znalazły prędko swoich naśladowców (patrz: "Psia Wachta" z Krakowa nad Wisłą).
Konkurs w Tychach przeznaczony był dla zespołów amatorskich, ale wiele zespołów, które do tego konkursu stanęły, skaperowało w swoje szeregi muzyków profesjonalnych, co zwykle podnosiło poziom muzyczny ich występu. Tak zrobiła między innymi wspomniana "Psia Wachta" z dawnej stolicy Polski, gdzie obok wyznawców szorstkiego stylu korsarskiego grają dobrze wyuczeni muzycy - skrzypek i flecistka. Wśród muzyków zespołu "Róża Wiatrów" nie ma profesjonalistów, czyli muzyków z poważnym wykształceniem muzycznym (sorry, chłopaki!), ale za to wyróżniają się oni temperamentem, radością wykonywania muzyki i bezpretensjonalnym sposobem bycia na estradzie. I tym jak się zdaje oczarowali Jury konkursowe.
Ale mnie, który widziałem przecież niedawno ich występy w Kunicach, Mrzeżynie, Charzykowach i Bełchatowie ujęli podczas występu w Tychach czymś innym. Otóż według mnie "Róża Wiatrów" zaczęła dojrzewać - dojrzewać muzycznie. Widać i słychać było to zwłaszcza w drugim zaprezentowanym przez nich utworze "Abordaż". Wydaje się, że chłopakom z "Róży" przestały wystarczać ograne korsarskie schematy harmoniczne e-moll - D-dur - G-dur i rytmiczne stukanie na gitarach i banjo. Przestali też chyba ufać jedynie swojej scenicznej witalności i zaczęli budować swe aranżacje w bardziej konsekwentny i przemyślany sposób. Linie wokali układały się nie najgorzej, można było zrozumieć słowa piosenek, druga gitara zagrała niebanalny i wreszcie inny rytm niż pierwsza, a solowe partie flażoletu byly ładnie wyeksponowane, a nie wciśnięte między ostanie słowa zwrotki i pierwsze słowa refrenu. Udało im się też uniknąć bełkotliwego słowotoku podczas zapowiedzi swoich piosenek. Jednym słowem - ład zamiast chaosu. Nie zatracili oni przy tym swojej naturszczykowskiej, dzikiej urody i w pokonanym polu pozostawili konkurencyjną (bo też korsarską) "Psią Wachtę", której słodko-gorzki, korsarsko-półprofesjonalny sposób na granie wypadł tym razem niezbyt przekonująco (sorry, chłopaki!).
Na koniec podsumowanie: brawo dla "Róży Wiatrów"! Jeżeli inne swoje piosenki zaopatrzą w równie ciekawe i sprawnie zagrane aranżacje, będzie można śmiało twierdzić, że wrocławskie środowisko żeglarsko-szantowe ma drugi (po "Orkiestrze Samancie") zespół z prawdziwego zdarzenia.
I jeszcze gwoli ścisłości ostania informacja: pierwsze miejsce w Tychach zdobył dość słabo w tym dniu dysponowany "Prawy Ostry", który chyba nieco przekombinował swój występ konkursowy (sorry, chłopaki!). Mimo to wygrał, i to wygrał podobno (tak ćwierkały wszystkie wróble na rejach i gaflach tyskiego Portu Pieśni Pracy) - jeszcze zanim wyjechał z ojczystego Białegostoku. Dlaczego? To proste. Przecież łajbom, które idą PRAWYM halsem OSTREGO bajdewindu wszyscy muszą ustępować miejsca.
Robert Kolebuk z zespołu POD MASZTEM
PS. Na sam koniec smutna refleksja. Został właśnie ustalony program tegorocznego festiwalu "Szanty we Wrocławiu". Niestety wśród zespołów grających na dużej scenie festiwalu nie ma "Róży Wiatrów". A przecież są stąd, współtworzą nasze środowisko i nieźle bawią publiczność. Mogliby śmiało wystąpić jako zespół miejscowy otwierający któryś z koncertów. Dlaczego o nich zapomniano? Zapytajcie wróbli siedzących na rejach i gaflach wrocławskiego portu...
"Róża Wiatrów" na deskach sceny konkursowej w Tychach (fot. R. Kolebuk)
POWRÓT
|
|
Ostatnia aktualizacja 03/02/2003
|
|